Nareszcie zostaliśmy rodzicami a nasz maluszek jest już z nami w domu. I co teraz? Spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność za zdrowie i życie naszego ukochanego dziecka a my mamy mnóstwo pytań i wątpliwości dosłownie na każdym kroku i zerowe doświadczenie.
Nic dziwnego, że świeżo upieczone mamy czy tatusiowie miotają się od pierwszego dnia życia ich najwspanialszej, najpiękniejszej i najcudowniejszej pod słońcem pociechy między pieluchami, ubrankami, wózkami, zabawkami, łóżeczkami i metodami wychowawczymi żeby wybrać te najbardziej odpowiednie i najlepsze.
Kochani rodzice, dla noworodka na prawdę mało istotne są łóżeczko, wózek zabawki, ciuszki i pieluszki. Noworodek potrzebuje Was, waszego dotyku, głosu i miłości. Zachowajcie więc spokój i nie bójcie się popełnić błędu. Natura mając na względzie przetrwanie gatunku „załatwiła” rodzicom czas na nauczenie się obsługi dziecka. Dlatego zanim nasze maleństwo stanie się wszędobylskim, ciekawskim i przy tym kompletnie niepomnym konsekwencji swojego zachowania „diabełkiem” o wyglądzie aniołka, mamy sporo czasu na poznanie i rozpracowanie delikwenta. Wyznając zasadę „primum non nocere” i zachowując zdrowy rozsądek, nigdy nie zrobimy krzywdy naszemu maluszkowi!
No tak, łatwo powiedzieć, ale jest tyle pytań… Chociażby jak to maleństwo przytulić, żeby go nie uszkodzić, jak trzymać, jak nosić noworodka, żeby mu nie zrobić krzywdy?
Nosząc noworodka musimy pamiętać o jednej zasadzie, która jest na prawdę istotna – ZAWSZE podtrzymujemy główkę maluszka. W zależności od stopnia napięcia mięśni dziecka i jego naturalnej sprężystości, noworodek potrafi lub nie samodzielnie utrzymać główkę będąc w pionie. Nigdy nie sprawdzajmy tego jednak samodzielnie! Mięśnie noworodka są zbyt słabe na długotrwałe utrzymanie główki, która jak wiadomo jest największą i najcięższą częścią ciała małego dziecka. Nie eksperymentujmy, nie deliberujmy, przyjmijmy zasadę, że główkę podtrzymujemy i już. Dziecko samo zacznie podnosić głowę, kiedy będzie na to gotowe; poczekajmy na ten moment cierpliwie.
Znamy więc pierwszą zasadę. Podtrzymujemy główkę. Ale oprócz główki, podtrzymujemy jeszcze kręgosłup, który jest oczywiście u noworodka delikatny i elastyczny, tak jak reszta jego ciałka.Jest to w zasadzie logiczne i oczywiste. Każdy, kto trzymał na rękach noworodka instynktownie podtrzymuje jego głowę i plecy wraz z pupką. Maleństwo nie mając świadomości, że może upaść, jest lejące i bezwładne i po prostu inaczej nie da się go trzymać.
Uff, dwie zasady za nami. No cóż, to jeszcze nie koniec. Hmm, miało być łatwo, a tu jeszcze jedna zasada? Tak, ale obiecuję, że ostatnia! Nie trzymajmy dziecka zbyt długo w pionie. Dlaczego? Pamiętajmy o grawitacji, która nie czyniąc wyjątku przyciąga do podłoża również drobniutkie ciałko maluszka. Czyli główka naciska na nie dość jeszcze sztywny, żeby ją utrzymać kręgosłup i powoduje jego skrzywienie. Oczywiście nie popadajmy przy tym w paranoję. Noworodka można trzymać pionowo podtrzymując główkę i plecki – chodzi tylko o to, żeby nie robić tego za długo i po takiej pozycji dać mu odpocząć w leżącej. I to wszystko. Koniec zasad. Teraz możemy ze spokojem i odważnie wziąć na ręce nasze ukochane maleństwo i zwyczajnie cieszyć się jego istnieniem.